Kilka wspomnień o harcerstwie w Milanówku
2011-07-23O społeczeństwie Milanówka wypowiadano się wielokrotnie w lokalnych gazetach. Pisząc sami o sobie, wieloletni mieszkańcy nie szczędzili dość krytycznych opinii dotyczących dawnej jego elitarności, środowiska snobów spędzających wieczory na rautach w ekskluzywnych klubach z okresu lat międzywojennych. Czy tylko?
Nadarzająca się okazja 80-lecia[1] ZHP skłania do refleksji na ten temat. Powstaje pytanie, czy ta niewątpliwie atrakcyjna organizacja, obejmująca szerokie kręgi młodych Polaków w kraju i na obczyźnie, ma warte przypomnienia karty w historii Milanówka? Czy i tu można coś dodać do pełniejszego wizerunku naszego miasta?
Harcerstwo wywodząc się ze skautingu (Baden-Powell, 1911 r.) w okresie międzywojennym nawiązywało do mocno wyeksponowanych kategorii „ojczyzna", „realny patriotyzm" i właściwej człowiekowi cechy postrzegania przyrody w majestacie Boga-Stwórcy. Silne więzy łączyły to harcerstwo z kościołem katolickim. Spontanicznie i ideowo.
Drużyny harcerskie powstawały przeważnie przy szkołach macierzystych, bowiem na ich terenie cele wychowawcze łączyły się z programem ZHP w logiczną całość. Szkolne rejony skupiały oprócz rodziców uczniów, także wielu nie mających rodzicielskiego interesu mieszkańców osiedli, zapalonych (czytaj: „zwariowanych") społeczników darzących szczególną sympatią ruch harcerski. Czy to przez własny harcerski życiorys, czy po prostu przez chęć wspierania pięknej, radosnej przygody młodych. Dziś nazywalibyśmy ich sponsorami. Tworzyło to znakomitą infrastrukturę dwóch generacji, gdzie różnica wieku była zatarta młodością ducha i energią działania. Takie lokalne społeczności stwarzały w tym okresie warunki dynamicznego rozwoju ZHP w miastach i osiedlach w całej Rzeczpospolitej. Tak też było w Milanówku.
Sięgnijmy pamięcią do późnych lat 30-tych. Istniało tu kilka drużyn należących do hufca ZHP Grodzisk Maz. Rzecz godna uwagi, że nie brakowało kadry instruktorskiej obdarzonej talentem dobrych organizatorów, jednostek o predyspozycjach przywódczych w dużych grupach rówieśników. Tacy ujawniali się na zasadzie spontanicznej selekcji i pracowali bezinteresownie.
Czas przejść do przykładów. Wspomnienia dotyczą 197 Mazowieckiej Drużyny Harcerzy im. T. Kościuszki przy Szkole Powszechnej nr 1 w Milanówku na Grudowie.
Z harcerstwem przy ww. szkole byłem związany przez wiele lat. W kronikach i w zachowanych tu i ówdzie fotografiach pozostały obrazki z tamtych czasów (1937-39 r.), a może i wcześniejszych. Tak tutaj, jak i w innych szkołach najbardziej efektywną płaszczyznę współpracy stanowiły Koła Przyjaciół Harcerzy (KPH). Wydaje się, że już nigdy potem w historii ZHP nie zdołały one odrodzić się w swej pierwotnej formie działalności.
Koło Przyjaciół Harcerstwa przy Szkole Powszechnej nr 1 w Milanówku gromadziło aktyw szkolno-harcerski rekrutujący się spośród rodziców, nauczycieli, znanych i szanowanych mieszkańców Milanówka, sympatyków szkoły. Koło posiadało zarząd, przewodniczącego, własną pieczęć, fundusze przeznaczone na potrzeby harcerzy. Rozprowadzano bilety na rozmaite imprezy towarzyskie, jak przedstawienia, zabawy, loterie fantowe na rzecz podopiecznych drużyn. Organizowano z udziałem harcerzy konkursy, wycieczki, imprezy rocznicowe. Każde większe wydarzenie w życiu drużyny dawało okazję do małej szkolnej uroczystości. Zapraszany na lustracje lubił tu przyjeżdżać komendant hufca dh Zdzisław Słoniewicz. Człowiek o ujmującej osobowości, otoczony legendą wielkiego harcmistrza i przyjaciela młodzieży. Był zawsze mile widzianym gościem kierownika szkoły Ludwika Starościaka i serdecznie witany na zebraniach KPH. Trzeba przyznać, że potrafił tym ludziom zaszczepić harcerskiego „bakcyla".
W takiej scenerii przebiegały harcerskie przyrzeczenia, zakończenia prób na stopnie, pokazowe zbiórki z okazji zakupu nowego namiotu, czy innego sprzętu turystycznego. Starannie przygotowane ogniska rozpalano na boisku szkolnym, które wówczas stawało się poligonem ćwiczeń i miejscem demonstrowania harcerskich umiejętności. Spotkania KPH i 197 MDH odbywały się przy różnych okazjach. Niezapomniane są np. pożegnania harcerzy wyruszających na letnie obozy, zloty, powroty z wycieczek. Wesoła wrzawa rozśpiewanej młodzieży i rodziców - uczestników tych improwizowanych spotkań, rozlegała się do późnych godzin wieczornych. Bywało i tak, że zebrania KPH kończyły się grą w siatkówkę lub krokieta. Do rywalizacji w grze zapraszano harcerzy. Było przy tym dużo zabawy i humoru.
Czas zajęć szkolnych nie kończył się z chwilą zamknięcia sal lekcyjnych. Mieszkańcy sąsiedztwa szkoły (Grudowa) dobrze wiedzieli, że zawsze coś tam się działo ciekawego, że warto przyjść, popatrzeć, pouczestniczyć. Dawało to określone wartości dla szeroko rozumianych funkcji szkoły, dzięki zgranemu zespołowi nauczycieli, rodziców-członków KPH, wszystkich razem wziętych rzetelnych działaczy społecznych. Żeby uniknąć anonimowości wypada wspomnieć o takich wspaniałych ludziach, jak O. Modzelewska - nauczycielka śpiewu, organizator gromad zuchowych, Anna Starościak - nauczycielka języka polskiego, przewodnicząca KPH, J. Miłoszewski - nauczyciel gimnastyki, opiekun drużyny, phm. E. Hirszel - działacz harcerski, ks. M. Bączek - katecheta szkolny, inż. Z. Orzechowski - były legionista i wielu innych, nie wymienionych, tworzących historię harcerstwa w Milanówku[2].
To tylko kilka lat życiorysu młodzieży w szeregach ZHP. Może w tym nic niezwykłego. Jednak zaowocowały one później, w życiu dorosłym, zawodowym, w służbie ojczyzny i dla rodzinnego miasta. Wrzesień 1939 r., a po nim okupacja, brutalnie przerwały ten okres działalności harcerstwa przy szkołach w Milanówku.
*
W pierwszych latach powojennej Polski - nowej rzeczywistości - harcerstwo szybko odrodziło się w tradycyjnej strukturze. Wierne ideałom swego Dekalogu. Wzbogacone o treści etosu bratnich „Szarych Szeregów", Powstania Warszawskiego i walk partyzanckich. Był to dobry okres dla ZHP i młodzież chętnie garnęła się do jego szeregów. Przy szkołach powstawały również drużyny żeńskie i starszoharcerskie, specjalistyczne.
Już w marcu 1945 r. w Szkole Podstawowej nr 1 w Milanówku odbyła się pierwsza zbiórka 197 MDH. Organizatorem i pierwszym drużynowym był dh Mirosław Józefowicz. Później, w okresie 1946-49, drużynę prowadził autor tych wspomnień.
Nastąpił nowy rozdział w historii tej drużyny i harcerstwa w Milanówku. Eksplodowały w społeczeństwie tłumione przez 6 długich lat marzenia o wolności. Nie trzeba wielkich słów i wyobraźni, żeby oddać ekspresję tych zbiórek. Kiedy to bez żadnej konspiracji, wreszcie jawnie, na otwartej przestrzeni parków i stadionów, wolno było wciągnąć na maszt flagę narodową - symbol narodowej tożsamości. Ogromny ładunek siły, jakiejś zwycięskiej determinacji udzielał się nawet najmłodszym harcerzom, gdy w milczeniu oddawali honory sztandarom.
Od samego początku, w tych materialnie biednych latach, harcerze milanowscy zyskali sobie życzliwe poparcie w jednostkach Wojska Polskiego. Otrzymywali z demobilu różnoraki sprzęt obozowy i szkoleniowy. Namioty, saperki, sygnałówki, telefony polowe itp. Nierzadko w wyposażeniu harcerskim znajdowały się wyszperane poniemieckie plecaki i „panterki", bardzo przydatne na wycieczkach i obozach. Dużą pomoc w tym zakresie okazywali harcerzom mieszkańcy Milanówka i okolic. Zwłaszcza rodzice. Mamy - krawcowe szyły na wyścigi i przerabiały co się tylko dało, na harcerski strój. Mięć choćby zieloną bluzę z wytłoczonymi lilijkami na guzikach było wprost sprawą ambicjonalną. Mimo trudności w zdobywaniu umundurowania, drużyny w pełnym „rynsztunku" prezentowały się wówczas okazale. Nieprzymierzając - „boso, ale w ostrogach".
Zbiórki drużyny odbywały się w niedziele. Grubo przed oznaczoną godziną młodzież gromadziła się na szkolnym boisku. Spóźnienia należały do rzadkości. Po raporcie, pierwszym punktem programu był wymarsz w zwartym szyku i odświętnej gali, ze śpiewem, werblami i fanfarami na mszę polową do garnizonu Wojska Polskiego w pobliskim Turczynku. To weszło w zwyczaj dopóki jednostka się nie rozwiązała. Po powrocie zbiórki przebiegały wg opracowanego najczęściej scenariusza. Krótka odprawa, gry i ćwiczenia w terenie ze szkicami trasy, ponowna zbiórka całości w oznaczonym miejscu. Podsumowanie i ocena wykonania zadań grup (zastępów) „operacyjnych" na bieżąco, zakończenie. Harcerze rozchodzili się do domów zaaferowani wydarzeniami zbiórki, pełni wrażeń i emocji. Wszystkie polecenia i rozkazy traktowane były serio. Zawsze łatwiej pamięta się wydarzenia bardziej niecodzienne.
Zwiększająca się liczebność drużyn powoduje powstanie nowego hufca ZHP w Podkowie Leśnej. Koordynuje on działania harcerskie w zasięgu Milanówka, Brwinowa, Leśnej Podkowy, Komorowa. Oddano na użytek harcerzy ośrodek szkoleniowy w uroczym Osowcu k/Grodziska. Jak bardzo był potrzebny, świadczyły o tym liczne odprawy, kursy, szkoleniowe biwaki.
Rozbudowa Szkoły Podstawowej nr 1 i jej bliskie zakończenie w tych latach, to też znaczący szczegół w pomyślnym rozwoju 197 MDH. Pomoc harcerzy w imprezach organizowanych przez Społeczny Komitet Rozbudowy, czym zasłużyli na objęcie w posiadanie nowej harcówki w powiększonym budynku szkolnym. To tylko niewielka część wydarzeń i faktów, które były okazją do rozmaitych kontaktów ZHP z mieszkańcami Milanówka. 197 MDH stała się jakby „wizytówką" szkoły. Trzeba dodać, że za dobrą pracę uzyskiwała najwyższe notowania Hufca. W świąteczne poranki drużyny harcerek i harcerzy na czele pochodu młodzieży maszerowały ulicami Milanówka z Pocztem Sztandarowym i proporczykami do kościoła by uczestniczyć w nabożeństwach szkolnych oprawianych przez ówczesnego proboszcza parafii św. Jadwigi Śląskiej ks. dr. Jerzego Modzelewskiego.
Park w Podkowie Leśnej często był miejscem harcerskich imprez połączonych z ogniskami, na które masowo ściągali okoliczni mieszkańcy. W leśnej promenadzie parku odbywały się dziarskie defilady drużyn Hufca ZHP. Odbierał je komendant phm Z. Sobota ze starzyzną. Było gwarno i wesoło, pełno śpiewu i okrzyków „czuwaj", które jeszcze nie uległy późniejszej sloganowości. Pierwsze zloty i obozy w lasach Osowca też dostarczały nielada wrażeń i niezapomnianych przeżyć dla świeżo upieczonych harcerzy. Że wspomnę choćby wyjazd 197 MDH na pierwszy obóz w Osowcu wojskowym „Studebackerem".
W samym Milanówku zaś powstał środowiskowy szereg drużyn. Harcerze i harcerki gospodarowali w adaptowanym baraku obok Teatru Letniego (dziś już nie istniejącym), udostępnionym przez ojców miasta. Otwierały się nowe perspektywy dla harcerskiej wspólnoty działań ze społeczeństwem. Tam też koncentrowało się życie drużyn aż do końca opisanego okresu.
Treść powyższego artykułu ma charakter czysto wspomnieniowy, okazjonalny, nie pozbawiony nostalgii. W środowisku osób zainteresowanych tematem, artykuł ten mógłby - jak sądzę - przyczynić się do podjęcia dyskusji nad określeniem jednolitej formuły ruchu harcerskiego, który stanął wobec nowych wyzwań wynikających z przemian ustrojowych w III Rzeczypospolitej (po 1989 r.).
[1] Artykuł powstał kilka lat temu, ale nie ukazał się z przyczyn niezależnych od autora. Miał być zamieszczony w lokalnej „Gazecie Milanowskiej", która akurat zaczęła się ukazywać na początku lat 90. Na skutek trudności w początkowym etapie jej wydawania i konkurencji, gazeta upadła i nie doszło do zamieszczenia publikacji - (przyp. Z. Strarościak).
[2] Szerzej pisze o tym Marian Hassa w książce „Harcerstwo polskie w Milanówku" Część I (od swoich początków do wybuchu II wojny światowej w 1939), TMM 2001, cena 20 zł.
Książka ukazuje historię drużyn milanowskich ze szczególnym uwzględnieniem tych, które działały przy Szkole Podstawowej nr 1 i Szkole Podstawowej nr 2 i przybliża pionierski okres milanowskiego harcerstwa. Wielki wkład Autora w utrwalenie wiedzy o ZHP. Polecamy tę książkę nie tylko harcerzom.
Redaktor działu
Imię: Andrzej
Nazwisko: Pettyn
Data ur.: 19.04.1938 r.
Miejsce ur.: Warszawa
Popularyzator wiedzy o Milanówku i zarazem animator wielu działań na rzecz miasta na niwie kulturalnej, historycznej i wydawniczej.
czytaj więcej...