Bezpłatna gazeta kulturalo-informacyjna: Grodzisk Mazowiecki, Milanówek, Podkowa Leśna, Zabia Wola, Baranów, Jaktorów, Brwinów, Otrębusy

Grodzisk- Śladami pamięci

2011-08-29

Wizyta dawnej grodziszczanki Zofii Szulman oraz Rose Mayers, której rodzina pochodziła z Grodziska - stały się kolejną okazją do przypomnienia o przedwojennej wielokulturowości miasta.

zdjęcie główne

- Ja nadal zasypiam i budzę się z Grodziskiem - przyznała ze wzruszeniem Zofia Szulman, grodziszczanka, która w czasie wojny, podobnie jak większość żydowskich mieszkańców miasta, musiała opuścić Grodzisk. Warszawskie getto było dla większości przystankiem w drodze na śmierć. Jej, jako jednej z nielicznych, udało się przeżyć. Obecnie mieszka w Stanach Zjednoczonych. Teraz, po latach, odwiedziła swoje rodzinne miasto.- A ryba faszerowana? W Ameryce też staram się przyrządzać ją tak jak mama, tak samo doprawiać. Ten smak. To też dla mnie Grodzisk - mówi, gdy wędrujemy ulicami miasta.

Zofia jest córką Abrahama Szulmana, przedwojennego grodziszczanina, szewca i zarazem miejskiego radnego. - Ojciec był bardzo szanowanym rzemieślnikiem. Robił oficerki. Szył buty Niemcom i to pozwoliło mu przeżyć wojnę.

Kameralne spotkanie z gośćmi z USA, dawnymi Grodziszczanami i ich rodzinami rozpoczęło się o godzinie 9 w Urzędzie Miasta. W sali konferencyjnej spotkało się grono ludzi działających na rzecz upowszechnienia historii Grodziska, w tym także historii żydowskiej społeczności. Po spotkaniu, wyruszyliśmy wszyscy w miasto, by zwiedzać je podążając za wspomnieniami.

Sztetl Grodzisk

Przeszło rok temu, na peronowym płocie, na dworcu w Grodzisku, powstał napis w języku Jidysz: „Sztetl Grodzisk". - Te litery będą tu Państwa zawsze witały i zapraszały - mówię, widząc, że Pani Zofii pomysł z muralem bardzo przypadł do gustu. Otwarta i energiczna, wędrując wspomina z humorem i dystansem dzieciństwo w Grodzisku. - Pamiętam jak tu, na deptaku, był rzeźnik, u którego w witrynie widać było świńskie mięso. Jak ja się tego bałam - śmieje się zakrywając sobie oczy.
Wędrując grodziskim deptakiem Zatrzymujemy się przy niewielkim sklepiku. To tu kiedyś stał drewniany dom, w którym mieszkała rodzina Pani Zofii. Tu się wychowała. - Za domem były sady - wspomina - a tu obok, nasz sąsiad Wejcer miał sklep z alkoholem. Często pili u niego, a potem butelki wrzucali nam na podwórko. Tu u sąsiada rósł piękny bez - uśmiecha się na to wspomnienie - i ludzie często zrywali go i do dziś pamiętam ten krzyk: „bez panu rwą"! - A pamięta Pani jak nazywał się rabin? - Gdzie tam - macha ręką - jak miałam piętnaście lat to mnie akurat rabin interesował. Ale - dodaje po chwili - pamiętam, że się jąkał.
Pani Zofia dobrze wspomina współistnienie Polaków i Żydów w Grodzisku. - Naszym sąsiadom mama dawała macę, oni zapraszali mnie na choinkę, kolędy z nimi śpiewałam - opowiada.
Sielanka skończyła się wraz z nadejściem wojny.

Ślady po mezuzie

Grodzisk odwiedziła także Pani Rose Mayers. Ona także ma grodziskie korzenie. Bardzo chciała pokazać miasto córkom. - To piękne miejsce - mówią fotografując kamieniczki, które pamiętają jeszcze czasy przedwojenne. Wdrapujemy się na piętro kamienicy, gdzie futryna drzwi nosi na sobie ślady obecności żydowskiej społeczności. Niewielkie otworki w listwie to ślady po mezuzie - małym pojemniczku, zawierającym fragmenty Tory, takim, jaki zdobi drzwi każdego żydowskiego domu. - Proszę pani, wróciłam tu po latach - Pani Zofia pełna zapału wita przejeżdżającą na rowerze kobietę. - Jestem wzruszona.
- Wierzę - kobieta zsiada z roweru i wita się - wiem co pani czuje. Ja jestem ze Lwowa.
To przypadkowe spotkanie uświadamia mi to, że krzywdy II wojny trwają w wielu ludziach do dziś. W mikrokosmosie Grodziska i innych polskich miasteczek.
Wizytę zakończyły odwiedziny na grodziskim kirkucie, gdzie Pani Zofia odnalazła grób swojego dziadka. To była wzruszająca chwila.
Burmistrz Benedykciński w rozmowie z amerykańskimi gośćmi obiecał upamiętnić żydowskich mieszkańców Grodziska.
Dziękujemy burmistrzowi, Grzegorzowi Benedykcińskiemu, sekretarzowi Miasta, Janowi Pazio, Łukaszowi Nowackiemu z Centrum Kultury oraz Markowi Żurawieckiemu za pomoc w organizacji wizyty.
Ulica Żydowska to program, którego celem jest przypomnienie utraconej kultury i zapomnianego dziedzictwa dawnych mieszkańców Grodziska Mazowieckiego, wspieranie postawy otwartości, tolerancji i szacunku dla odmienności kulturowej. Realizatorem programu jest Stowarzyszenie Europa i My oraz Fundacja Lokalna Akcja Specjalna. Więcej na www.ulicazydowska.pl

Fot. Anka Grzegorzewska Fundacja LAS

Joanna Sarnecka - Ulica Żydowska