Bezpłatna gazeta kulturalo-informacyjna: Grodzisk Mazowiecki, Milanówek, Podkowa Leśna, Zabia Wola, Baranów, Jaktorów, Brwinów, Otrębusy

Możemy z niej być dumni

2012-12-17

Ania Bortnik - 15-letnia uczennica Gimnazjum Społecznego MTE przy Brzozowej w Milanówku jest wielokrotną medalistką Pucharu Polski we wszechstronnym konkursie konia wierzchowego (WKKW).

zdjęcie główne

Posiada 2 klasę sportową w ujeżdżeniu i 3 klasę sportową w skokach przez przeszkody. Od pięciu lat reprezentuje Sportowy Klub Jeździecki TRAWERS w Warszawie, gdzie trenuje pod okiem doświadczonych trenerów: p. Barbary Niemczewskiej i p. Piotra Piaseckiego. Powołana do Kadry Narodowej Juniorów Młodszych (kuce) na lata 2010- 2012 w dyscyplinie WKKW. W tym roku zdobyła m.in. srebrny medal na Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży we WKKW oraz złoty medal Mistrzostw Warszawy i Mazowsza we WKKW. W latach 2008 - 2010 zdobywała w Pucharze Polski - w WKKW - złoty medal (2010), w ujeżdżeniu - złoty medal (2008), potem srebrny medal (2009) i brązowy (2010).  Srebrny medal w Halowym Pucharze Polski w skokach przez przeszkody (2009) oraz złote, srebrne i brązowe medale w Międzywojewódzkich Mistrzostwach Młodzików, a także w Mistrzostwach Warszawy i Mazowsza.

O tym, o czym nie wiedzą ci którzy nie zajmują się jeździectwem wyczynowym, o jej codziennych trudach, wyrzeczeniach i niezwykłej samodyscyplinie tej młodej mistrzyni, która opuszczając niekiedy zajęcia w szkole by uczestniczyć w zawodach,  zdała do trzeciej  klasy ze średnią ocen 4,5, rozmawia red. Andrzej Pettyn:

- Czy w Twojej rodzinie istnieją tradycje jeździeckie? Mam na myśli sport wyczynowy, a nie rekreację?

- Nie, jak mi wiadomo - to nie.

- To skąd u Ciebie zrodziło się to zainteresowanie?

- Mama opowiadała mi, że zanim urodziłam się jeździła konno dla przyjemności. Potem, już gdy przyszłam na świat, podobno stale interesowały mnie konie. Ponieważ ciekawiło mnie to, mama  zabrała mnie do stajni, abym wsiadła sobie na konika i pojeździła. Okazało się, że nie skończy się to na jednym doświadczeniu i będę chciała jeździć częściej.

- Czy szybko nabrałaś ochoty do wyczynowego uprawiania jeździectwa?

- Po pięciu latach jazdy rekreacyjnej zaczęłam jeździć sportowo.

- Od ilu więc lat jeździsz?

- Od piątego roku życia...

- ...a ile lat masz  teraz?

- Piętnaście.

- Będąc w tym wieku jesteś świadoma dokonanego wyboru... czy można powiedzieć, że jeździectwo jest spełnieniem Twoich marzeń?

- Wydaje mi się, że tak. Na początku myślałam, że to będzie  proste i wyłącznie przyjemność, tymczasem okazało się, że wymaga to pracy i czasu, poświęcenia z mojej strony, ale wdrożyłam się w związane z tym obowiązki.

- Właściwie na czym te obowiązki polegają?

- Trzeba przygotowywać konia do startu w zawodach, dbać o jego kondycję, samopoczucie, zapewnić mu treningi.

- Ile to godzin zajmuje codziennie?

- Co najmniej trzy.

- Nie przypuszczałem, że masz  tak bliski i intensywny kontakt z koniem, na którym jeździsz?

- Tak, to konieczne, byśmy się nawzajem dobrze rozumieli. Ja muszę umieć rozpoznać nawet najdrobniejsze jego problemy zdrowotne, brak formy, czy nawet zły humor. On musi mieć do mnie zaufanie, rozumieć moje gesty, od tego zależy nasze bezpieczeństwo..

- A poza Tobą, w sensie układania konia, zajmuje się nim jakiś trener?

- W czasie treningu to ja siedzę na koniu i próbuję spowodować, aby słuchał moich poleceń. Obserwuje nas trener, który układa dla nas ćwiczenia, sprawdza, czy są one dobrze wykonane, poprawia. Od trenera uzyskuję cenne wskazówki dotyczące tego, jak dalej z tym koniem pracować, jakie ćwiczenia wykonywać, aby na zawodach osiągnąć pomyślne wyniki.

- Domyślam się, że skoro już tyle lat jeździsz, to miałaś już kilka koni?

- „Morfeusz" to już trzeci koń...

- ...ale chyba zaczęło się od tych mniejszych, czyli od jazdy na kucach?

- Tak, najpierw miałem kucyka, teraz jednak nadal jeżdżę na kucach i też startuję na dużych koniach.

- Przyznam, że jestem laikiem, nigdy nie jeździłem konno nawet rekreacyjnie, więc nie zdziw się, że pytam - czy to duża różnica między kucem, a dużym koniem? Może w prowadzeniu w czasie jazdy?

- Różnica polega m.in. w perspektywie spojrzenia na przeszkody, które są do pokonania. Polega to na tym, że duży koń ma większy krok, szybciej chodzi, ale niekoniecznie to oznacza, że duży koń jest trudniejszy w prowadzeniu, bo np. kucyki bywają uparte i w czasie jazdy różnie z nimi bywa.

- Czy koń z którym stale trenujesz, którego kształtujesz i opiekujesz się nim, to  poznaje Ciebie np. po głosie?

- Wydaje mi się, że tak.

- To miłe, reaguje więc na Twoje polecenia wiedząc, że to Ty?

- Sądzę, że tak... To są już takie tradycyjne polecenia wydawane koniom.

- Czy poza głosem polecenia wydaje się w inny sposób, np. nogami?

- Tak, przede wszystkim łydkami.

- Czy na ogół konie lepiej reagują na ucisk łydkami, czy może na głos?

- To zależy od tego jak się go wyszkoli. Zwykle dąży się do tego by reagował zarówno na łydki, jak i inne ruchy pomocnicze, ale warto to wspomagać głosem. Galopując, czy przeskakując przez przeszkody, czuję  prawdziwe porozumienie z koniem. Bo bez tego wszystko może się źle skończyć dla mnie i dla konia.

- Po okresie treningu i przygotowań nadchodzi ten cel, do którego się zmierza, czyli zawody i podobno wówczas kontakt z koniem jest wielogodzinny i niezwykle absorbujący dla opiekującego się nim jeźdźca?

- Rzeczywiście, bo wtedy trzeba się nim zajmować od wczesnego ranka do późnego wieczora. Kiedy rano przejeżdża się do stajni, to karmi się konia, potem trzeba go wyczyścić, jeśli trzeba - umyć, zapleść grzywę i ogon. Potem zazwyczaj jest start, który też zajmuje około godziny. Przed startem trzeba konia rozprężyć, po starcie natomiast trzeba go rozluźnić. Po zejściu z konia trzeba go najpierw rozsiodłać, umyć, pójść z nim na spacer. Dopiero jak koń pełen szczęścia wraca do boksu, można pomyśleć o swoim obiedzie. Potem znowu trzeba przyjść do stajni i nakarmić konia, a jak się naje, znowu trzeba się z nim wybrać na spacer, bo zwykle jest drugi start i wszystko trzeba powtórzyć. Wreszcie następuje kolacja i czas przygotowań do wypoczynku dla konia i dla siebie.

- Wiem, że specjalizujesz się w tym, co w skrócie nazywa się WKKW, czyli Wszechstronny Konkurs Konia Wierzchowego... Powiedz laikowi, co to jest za konkurencja, bo to podobno królowa jeździectwa?

- Zawody WKKW to trzy próby: ujeżdżenie, potem kros, czyli bieg terenowy i skoki przez przeszkody.

- Która z tych prób jest najtrudniejsza, a może najbardziej niebezpieczna?

- Najbardziej niebezpieczna jest na pewno próba terenowa, bo trzeba w niej pokonać kilkukilometrową trasę prowadzącą przez łąkę, las, górki, dołki, rzeki, itp. bardzo szybkim galopem i przeskakiwać przez ustawione na niej przeszkody tak zwane „stałe", czyli takie, które nie spadną ani nie zniszczą się, gdy się w nie uderzy. Mogą to być grube kłody, wielkie skrzynie, mury i wszystkie inne przedmioty, jakie wymyśli budowniczy. Błąd w pokonaniu takiej przeszkody może skończyć się bardzo źle i dla jeźdźca i dla konia. Ale dla mnie jest to najciekawsza część WKKW...

- Powiedz mi, kiedy Ty więc masz czas na naukę? Jak Ty to wszystko godzisz?

- Myślę, że to kwestia pewnych wyrzeczeń, z czegoś trzeba zrezygnować, np. z innych przyjemności, by pogodzić naukę i sport wyczynowy.

- Nie wiem, czy o tym wiedzą Twoi szkolni koledzy, nauczyciele,  ile w to wkładasz  wysiłku, serca. Kiedy opowiadasz mi o tym, wnioskuję, że jeździectwo to wielka Twoja pasja. Zarazem pojawia się pytanie, czy ta gigantyczna praca, z  której chyba inni nie zdają sobie sprawy nie narusza u Ciebie szczęśliwego dzieciństwa i dorastania, które się przecież Tobie i rówieśnikom należy? Wspomniałaś przecież, że zaczęłaś jako pięcioletnie dziecko...?

- Tak, chyba chwilami brakuje mi wolnego czasu po lekcjach, ale kiedy się tak zastanawiam nad Pana pytaniem to dochodzę do wniosku, że szybko by mi się znudziło to „nicnierobienie". Dzięki treningom, dzięki koniom i udziałowi w zawodach, poznaję nowych ludzi, rozwijam swoje zainteresowania.

- Czy koleżanki, koledzy ze szkoły, z Twojej klasy, interesują się tym co robisz? Pytają o zawody, wyniki...?

- Tak, wszyscy wiedzą, że jak nie ma mnie w szkole, to znaczy, że jestem na zwodach. O wyniki też pytają...

- Nieobecność w szkole też trzeba nadrobić i pogodzenie tego z zawodami jest godne podziwu... Wiem, że masz wiele liczących się osiągnięć w jeździectwie, o których wspomnieliśmy we wstępie do naszej rozmowy...powiedz mi, czy koleżanki i koledzy ze szkoły są dumni z Ciebie?

- Ci bliżsi znajomi, którzy orientują się w moich wynikach, bardzo się cieszą, a inni być może nie wiedzą lub nie interesują się tą dyscypliną sportu, chociaż jest to dyscyplina olimpijska. Mój trener, pan Piasecki, trzykrotnie reprezentował Polskę na Igrzyskach Olimpijskich właśnie we WKKW.

- Czy poza jeździectwem masz jakieś zainteresowania pozaszkolne?

- Zaczęłam ostatnio raz w tygodniu grywać w tenisa, w dniu, który jest wolny od jeździectwa.

- A zainteresowania związane z kulturą? Mam na myśli literaturę, muzykę, kino, teatr, czy taniec?

-  Od czasu do czasu, gdy tylko mam wolną chwilę.  Przez kilka lat uczyłam się gry na pianinie, ale musiałam zrezygnować, bo nie starczało mi czasu nawet na lekcje, nie mówiąc o samodzielnym ćwiczeniu.

Dzięki temu, że w mojej szkole dość często organizowane są wyjazdy do teatru w czasie lekcji, mogę brać w nich udział i robię to z przyjemnością. Czasem udaje mi się wygospodarować trochę czasu i pojechać ze znajomymi do kina. W któreś wakacje miałam wolne aż 2 tygodnie, kiedy konie odpoczywały po intensywnych startach, więc pojechałam na obóz taneczny. W czasie, który jest wolny z konieczności, np. podczas jazdy pociągiem, lub w poczekalni u lekarza, czytam książki.

- A masz czas na kontakty z rówieśnikami?

- To bezpośrednio po szkole, czasami w weekend.

- Na zakończenie - plany na rok 2013 i cel do którego będziesz dążyć?

W przyszłym roku będę już startowała w kategorii juniorów. Celem jest, oczywiście, mistrzostwo Polski w tej kategorii, ale do tego jeszcze długa droga. I ja i koń musimy się jeszcze wiele nauczyć.

- Dziękuję za rozmowę, gratuluję rodzicom bez których wsparcia trudno by było wytrzymać ten codzienny reżim i... będziemy trzymać kciuki za Ciebie w Twojej karierze zawodniczej!

Kiedy zakończyłem spisywanie tego wywiadu i raz jeszcze uświadomiłem sobie, ile wysiłku wkłada w swoje sukcesy sportowe nasza młoda mistrzyni, wiem, że możemy być z niej dumni.

Rozmawiał Andrzej Pettyn